18-11-2016
Kurs JNBT L-3 Dominacja który odbył się 7-9.11w OGTJ POŁONINY w Żubraczem już za nami. Udało mi się trochę ogarnąć po emocjach kursu i hubertusa, więc jeszcze na ciepło parę refleksji. To, że Andrzej Makacewicz wielkim trenerem jest, nie podlega dyskusji, więc nie muszę tego powtarzać. Natomiast zaimponowali nam Andrzej i Ola po prostu jako ludzie, normalni i życzliwi, jako profesjonaliści, którzy mimo niesprzyjającej aury nie odwołali szkolenia. Pierwszego dnia po półtorej dobie opadów jakich Bieszczady nie widziały od lat, nasz mały potok Huczek postanowił nie zmieścić się pod mostkiem i popłynął sobie częściowo górą rozmywając drogę. Nie stanowiło to problemu dla ekipy JNBT, zresztą dla bieszczadników zjeżdżających na kurs też nie. Konie przeprowadziliśmy, auta jakoś się przedarły. Drugiego dnia Andrzej oderwał się od obiadu i własnym autem ciągał bronę po ujeżdżalni. Oboje wspomagali nas organizacyjnie. Kapitalna jest też elastyczność Andrzeja jeśli chodzi o miejsce treningu- była ujeżdżalnia- było dobrze, Ujeżdżalnia rozmokła- zeszliśmy na łączkę- było jeszcze lepiej, bo można było wykorzystać twórczo walory terenowe. Trzeciego dnia padał mokry śnieg- pracowaliśmy na roundpenie ( na szczęście zrobiliśmy dobry dach)- i też było rewelacyjnie, wprawdzie nasze konie wyraźnie miały do nas za mało szacunku i zaufania nie robiąc zagalopowań z miejsca, chociaż przecież na ujeżdżalni, czy w terenie nie ma z tym najmniejszych problemów.
Wiedzy jak zwykle tyle, że jeszcze próbujemy to jakoś zapisać i poskładać, żeby nie pogubić ważnych rzeczy i nie zapomnieć.
No i oczywiście teraz to wszystko na spokojnie przerobić z naszymi wielbłądami. Mamy nadzieję, że do stycznia damy radę a w styczniu zapraszamy na kolejną odsłonę JNBT-owskiej wiedzy, czyli na „dwie ląże” 16.01, „balans i dosiad” 17.01, oraz „konsultacje indywidualne” 18.01.2017.
Kolejny raz wielkie i gorące „DZIĘKUJEMY” dla Andrzeja Makacewicza i Oli Najman. Wiecie, że my wiedzieliśmy zawsze, że konie wszystko potrafią, tylko my nie umiemy im powiedzieć cztelnie i zrozumiale czego od nich oczekujemy. Tego staramy się nauczyć na kursach JNBT. Tego i pracy z samymi sobą, z własnymi słabościami i niedoskonałościami, z zakodowanymi głęboko nawykami. Wiele lat wyrabiałem w sobie szybkość reakcji równą szybkości reakcji koni, teraz muszę to w sobie zwalczać,ponieważ nie tylko szybkość reakcji jest ważna ale także jej stopniowanie. Na L-3 zaczęliśmy rozumieć i doceniać ćwiczenia z L-1 i L-2. Powoli składa nam się to wszystko w spójną całość. I jak to zwykle bywa im więcej się wie, tym mniej się umie, tym bardziej jesteśmy świadomi własnych błędów. Było też parę porażek, jak choćby to, że nie umieliśmy zagalopować z miejsca na roudpenie, chociaż wiemy, że doskonale to umiemy. Podejrzewam, że zżarły nas emocje i zbyt wysoka presja, ale to kolejny punkt do odpracowania z własnym charakterem. Mamy nadzieję, że na warsztatch „BiD” będzie znów trochę lepiej. Może się okazać, że tym razem powitanie ekipy JNBT będzie mniej „wylewne”, ale za to mam nadzieję dużo bardziej „chłodne”